Lalki? Zrobione. Powieści? Napisane. Activity books? W sklepach. Przybory szkolne? Dzieciaki dawno biegają z nimi do szkoły. Gadżety? W sprzedaży. Co jeszcze można zrobić, żeby zarobić? Ano kalendarze.
Mowa jednak o typowo ściennych kalendarzach. Niedawno
do internetu wyciekły cztery zdjęcia, przedstawiające nowy produkt.
Zacznę może od "okładki". Pozy dziewcząt znane są nam już z akwarelowych artów, jednak tutaj wykonano je inną techniką, zbliżoną bardziej do tej oryginalnej, ale nieco bardziej "na odwal". Maddie wygląda zdecydowanie najlepiej (ale czemu nie pokolorowali góry jej sukienki?), Raven przyzwoicie, ale jaką pozę dali Apple? Wygląda, jakby się zachwycała połyskującymi włosami córki Złej Królowej. Z kolei Briar jest najgorsza. Ciężko nawet uzasadnić, czemu. Po prostu wygląda okropnie.
Na drugim obrazku możemy zobaczyć wszystkie strony z kalendarza. Nazwę to krótko i zwięźle; masakra. Większość obrazków albo jest wykonana na odwal, albo dziwnie przedstawia bohaterki. Do tego tło na każdej stronicy jest takie same. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby na każdej stronie wkleić oryginalny art każdej z postaci (Lizzie, Duchess, Holly, Poppy i inne) i dać w tle obrazek adekwatny do charakteru bohatera.
Po prawej możecie zobaczyć stronę z Cerise na marzec. Po lewej zaś mamy stronę z tą brzydką Briar, która najwyraźniej jest z innego kalendarza, bo; a) także jest na marzec, b) ma inne tło, c) nie było takiej strony z tyłu pierwszego kalendarza. Pośrodku wkleiłam zaś zdjęcie drugiego wzoru tego produktu.