Nietrudno zauważyć, że od ponad pół roku nie pojawił się tutaj żaden nowy post. Nie było to bynajmniej spowodowane moim lenistwem czy brakiem weny, a nieaktywnością Mattela w kwestii promocji marki Ever After High. Bo przez te pół roku Mattel nie zrobił absolutnie nic, nawet nie poinformował fanów na temat ewentualnego końca serii.
A tymczasem przychodzę dzisiaj do Was z czymś nowym, mianowicie - nową serią lalek, Sweet Treats. Tematycznie nie zachwyca - bohaterki po prostu pieką różne rzeczy - dobór postaci również. Odnosi się wrażenie, że to kolejna z tych serii, które są po to tylko, aby być. Ale nie będę aż tak narzekać, bo to przecież zawsze coś.
Podobnie jak w Back to School, również tutaj to Apple dostała najwięcej uwagi ze wszystkich siedmiu (!) bohaterek. O ile we wcześniej wspomnianej serii otrzymała playset, o tyle tutaj jako jedyna ma wszystkie stawy, a na deser nawet sukienkę na zmianę.
Nie będę rozpisywać się na temat akcesoriów, ponieważ przez ten długi czas nieaktywności Mattela na arenie Ever After High wyleciało mi z głowy większość serii, plus zwyczajnie wyszłam z wprawy. Odnoszę jednak wrażenie, że wiele elementów użytych w tej serii jest całkiem nowych, na przykład niektóre buty czy opaski. Mimo to, zachęcam do wymieniania się uwagami w komentarzach.
Mimo że w obu przypadkach od pasa w górę zastosowano moje ulubione kroje, odnoszę wrażenie, że każda z tych sukienek nie pasuje do Apple. W połączeniu z fryzurą i fartuszkiem wygląda jak pocieszna gospodyni domowa z lat pięćdziesiątych. No właśnie. Wygląda przeuroczo, ale w ogóle nie przypomina Apple.
Cupid wyszła w tej serii bardzo uroczo, głównie chyba ze względu na delikatne połączenie różnych odcieni róży. Poza tym bardzo podoba mi się tutaj jej fryzura - szkoda, że nie ma sensu oczekiwać podobnie bujnych loków w rzeczywistości.
Raven również przez reboot bardzo ucierpiała na charakterze. Czerń z jej strojów została niemal zupełnie wyparta na rzecz takich kolorów jak pastelowy fiolet czy turkus. Ten drugi świetnie sprawdził się w przypadku Way Too Wonderland - nadał Raven nutę szaleństwa i niecodzienności, ale teraz po prostu obdziera ją z osobowości. To samo można powiedzieć o wszystkich pastelowych kolorach używanych w jej strojach. Pomińmy już fakt, że na zdjęciu w lewym dolnym wygląda, jakby wynalazła jakąś nową, sprytną truciznę dla naiwnych dzieci.
Bunny to kolejna ofiara Power Princess Shining Bright. Od czasów Archery Club jej twarz stała się o wiele bardziej bułowata. Reszta lalki jest jednak bardzo ładna, jedynie zmieniłabym krój spódnicy na ten, co u Cupid.
Holly, podobnie jak Darling, chyba również na stałe dołączyła do głównej paczki (ktoś pamięta Poppy? Kto to w ogóle był?). Jestem już znudzona tą postacią, a jej kolejna odsłona ponownie nie zachwyca. Strój ma zdecydowanie zbyt dużo pastelowych elementów, przez co włosy, naszyjnik i fartuch za bardzo rzucają się w oczy i nie pasują do reszty.
Stroje Maddie również stały się okropnie schematyczne - zawsze te same barwy i wzory, żadnej nuty szaleństwa czy nowości. Stała się niemal równie powtarzalną postacią, co Holly. Wciąż jest ładna - ale nudzi.
Nowej serii można przede wszystkim zarzucić powtarzalność schematów, wzorów i postaci. Wciąż nie są to lalki jakości tych, które znaliśmy z początków serii. Nie powalają na kolana, nie zachwycają, ale dają nadzieję. Nadzieję, że może jednak rzeczywiście Koniec jest zaledwie początkiem...
Zdjęcia pochodzą z Ever After High Dolls.